https://www.forbes.pl/edukacja-domowa-ustawa-zakrzewskich-to-przyszlosc-polskiej-gospodarki/3fh36tr

Edukacja domowa: Ustawa Zakrzewskich to przyszłość polskiej gospodarki

Rozmawiamy z prof. Killionem Munyamą, wykładowcą akademickim, ekonomistą i politykiem, z prof. Karolem Karskim prawnikiem i europarlamenatarzystą, z prof. Pawłem Zakrzewskim, inicjatorem zmian legislacyjnych w polskiej oświacie. Chcemy dowiedzieć się, czy edukacja domowa jest przyszłością, czym różni się od tradycyjnego modelu nauczania i co z tego wszystkiego może mieć rodzimy biznes.

Na zdj. (od lewej) Prof. Karol Karski, Prof. Paweł Zakrzewski i Prof. Killion Munyama tłumaczą, czym jest edukacja domowa w Polsce
Na zdj. (od lewej) Prof. Karol Karski, Prof. Paweł Zakrzewski i Prof. Killion Munyama tłumaczą, czym jest edukacja domowa w Polsce

Polska edukacja domowa ma zmienić swoje oblicze dzięki Ustawie Zakrzewskich. Zmieni?

Prof. Killion Munyama: Porozumieliśmy się w polskim parlamencie ponad podziałami – co, jak wiadomo, nie jest proste – właśnie po to, by tworzyć nową jakość rodzimego szkolnictwa. Rzeczywiście, dużą część parlamentarzystów zainspirował Paweł Zakrzewski swoją nieprzejednaną wolą walki o dobre zmiany. Dlatego w kuluarach nazywamy ją Ustawą Zakrzewskich.

Prof. Karol Karski: Dokładnie. Ustawa Zakrzewskich to swoisty sojusz ponad podziałami na rzecz rozwoju młodego pokolenia. Paweł i Marzena Zakrzewscy już od 2005 roku zapoczątkowali pozytywne zmiany w obszarze tzw. edukacji domowej. Tworzyli kluby edukacji spersonalizowanej i demokratycznej, które swoim zasięgiem objęły wiele krajów świata. Przyczynili się do korzystnych zmian legislacyjnych w obszarze edukacji pozaszkolnej w 2009. a przede wszystkim w 2021 roku.

Prof. Paweł Zakrzewski: Jest niezwykle niezręcznie, gdy słyszy się takie słowa osobiście. Przez ponad dekadę prowadziliśmy swoistą krucjatę na rzecz reformy edukacji. Działaliśmy dla dobra kolejnych pokoleń Polaków. Nasze 12 dzieci kształci się właśnie w edukacji domowej. Moim marzeniem było aby moi rodacy również mogli – i to bez administracyjnych barier. By rodzice i dzieci posiadali prawdziwy oświatowy wybór.

Ale przecież jest to nisza na polskim rynku…

Prof. Killion Munyama: Tego typu nauczanie jest alternatywą, która coraz mocniej przebija się do świadomości masowej. Kiedyś była uważana za przywilej elit. Ona daje realne narzędzia do kształtowania charakteru, świadomości i konkretnych umiejętności młodego człowieka. Jasne jest, że nie każdy chce poświęcić swój czas na naukę syna czy córki. Woli wybrać szkołę. Ale widzę, że ludzie rozumieją, jak ważne jest mieć nad tym kontrolę. Paweł stworzył w Polsce już ponad dekadę temu świetnie działającą sieć placówek edukacyjnych, które oferowały najwyższe możliwe standardy zaczerpnięte z krajów anglosaskich. Był pionierem i innowatorem, który oferował świetne narzędzia dla rodziców i samych uczniów. Zatrudnił kadrę pedagogiczną, której nie powstydziłyby się najlepsze uczelnie. I właśnie w taki sposób może dzisiaj na nowo wyglądać edukacja domowa – zarządzana przez profesjonalistów, odciąży rodziców, da nieograniczone możliwości rozwoju ucznia.

Prof. Karol Karski: Rodzice mogli korzystać już w szkole podstawowej z profesjonalnej kadry akademickiej. Gościnnie bywali tam wykładowcy z Oksford czy Cambridge. Zakrzewscy stworzyli spersonalizowane wioski edukacyjne, opracowali precyzyjne plany rozwoju ucznia przeznaczone dla rodziców, ich placówki oferowały – bezpłatnie – dodatkowe lekcje języków obcych, czy warsztaty programowania dla najmłodszych. W konsekwencji czego prowadzali młodego człowieka na rynek pracy w taki sposób, że był od razu 10 długości przed konkurencją z tradycyjnej szkoły.

Biznesowe podejście do edukacji?

Prof. Paweł Zakrzewski: W moim przypadku jest to pasja. Dzięki dotychczasowym doświadczeniom po prostu wiemy, jak ukształtować młodego człowieka aby był przygotowany do wejścia w dorosłość, na rynek pracy. Uczniowie wychodzący z naszych placówek posiadali często unikatowe kompetencje w konsekwencji czego łatwiej było im się odnaleźć w dorosłym świecie. Ale przede wszystkim mieli coś, w co tradycyjna szkoła najczęściej nie uposaża – wewnętrzny imperatyw samorozwoju, chęć poznawania świata i otwartość umysłu.

Prof. Killion Munyama: Edukacja domowa najczęściej nie wiąże się z dodatkowym kosztem dla rodziców. Wystarczy zapisać ucznia do danej placówki, a za nim idzie subwencja oświatowa. Najlepsze szkoły, takie jak Pawła, nie pobierały ani grosza. Dobry manager jest w stanie zapewnić naukę na europejskim poziomie w kwocie, jaką przeznacza na to nasze państwo.

Czyli tradycyjne szkoły przepłacają?

Prof. Karol Karski: Nie są przyzwyczajone do efektywności. Od nauczyciela wymaga się, by zdążył z programem. Nauczał tak samo. Stosował się do procedur. Pilnował papierologii i godzin pracy. W takim modelu, siłą rzeczy, traci najzdolniejszych. Uczniowie zwyczajnie nudzą się na lekcjach, nie są w stanie się rozwijać. Marnują swój cenny czas. Państwo Zakrzewscy zaproponowali indywidualizację zajęć. Widzisz, że twój syn jest dobry z języków obcych, a słaby z matematyki? Poświęć większość czasu na rozwój jego lingwistycznych umiejętności. Niech wybierze tę ścieżkę. Drugi z kolei tragicznie pisze rozprawki, ale jest asem fizyki? Daj mu jak najwięcej możliwości, by uczył się tego, czym się pasjonuje. Gwarantuję Pani, że Stephen Hopkins był fatalnym eseistą. Jednocześnie niesamowitym astrofizykiem.

Prof. Killion Munyama: Ja nie chcę deprecjonować standardowego modelu nauczania. Wolałbym pokazać inne, nieznane nam dotychczas możliwości. Paweł, rzeczywiście, stworzył model wręcz unikatowy w skali europejskiej, jeśli chodzi o innowacyjne nauczanie. Ale sama idea edukacji swoich dzieci w domu i pod własnymi skrzydłami znana jest od wieków. Bardzo często daje o wiele lepsze efekty. Jednocześnie prowadzi do pogłębiania więzi rodzinnych. Spędzanie ze swoją latoroślą określonego czasu na nauce – ale też zabawie – powoduje, że tworzymy coś nie do zastąpienia. Nie do przecenienia pod względem finansowym. Prawdziwym poznaniu potrzeb i problemów dziecka. Żaden nauczyciel nie zrobi tego za nas.

Nadal nie odpowiedzieliście, czy tradycyjne szkoły są za drogie w stosunku do jakości nauczania?

Prof. Paweł Zakrzewski: W niektórych placówkach związanych z edukacją domową dostaniesz 10 razy bogatszą ofertę, zupełnie inne podejście do „klienta” i wyższy poziom nauczania. Po prostu twoje dziecko będzie lepiej przygotowane do dorosłości. Uczestniczyłem ostatnio w debacie poświęconej indywidualnej nauce, w której brał też udział minister Tomasz Rzymowski. Sam przyznał, że z roku na rok w naszym kraju niemal podwaja się liczba uczniów edukacji domowej, bo nasze społeczeństwo dorosło do konkurencji również na rynku szkolnictwa. Jesteśmy świadomi tego, co spożywamy, mamy świadomość ekologiczną, konsumpcyjną, więc czemu mamy nie posiąść świadomości dotyczącej oświatowej przyszłości naszych dzieci.

Po co Panu ta 10-letnia batalia o zmianę jednej ustawy?

Prof. Paweł Zakrzewski: Przed chwilą mówiłem o świadomości. Do tej pory traktowaliśmy szkołę jako coś koniecznego, oczywistego i niezmiennego, na co najczęściej nie mieliśmy wpływu. A odpowiednie wyedukowanie młodego człowieka, a w konsekwencji całego społeczeństwa, powoduje niebywały handicap w dzisiejszym zglobalizowanym świecie. Wygrywają te społeczeństwa, które mają ludzi otwartych, myślących kilkanaście kroków do przodu, posiadających kadry. Jeden człowiek z wizją jest w stanie stworzyć multikoncern pokroju Snapchata czy TikToka. To z kolei przekłada się na całą lokalną gospodarkę. Dziś wartością jest wiedza i konkretna umiejętność jej użycia. Dobrze wykształcone społeczeństwo to społeczeństwo wygrywające w międzynarodowym wyścigu innowacyjnego biznesu.

Interpelacja nr 24527 do Ministra Edukacji i Nauki w sprawie tzw. Ustawy Zakrzewskich:

https://sejm.gov.pl/Sejm9.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=C3VQQ9