https://dziennikbaltycki.pl/edukacja-domowa-w-polsce-rozwija-sie-w-najlepsze-to-glownie-za-sprawa-rodziny-zakrzewskich/ar/c5-16087487

 

Edukacja domowa w Polsce rozwija się w najlepsze. To głównie za sprawą rodziny Zakrzewskich

Paweł i Marzena Zakrzewscy to prekursorzy edukacji domowej w Polsce
Paweł i Marzena Zakrzewscy to prekursorzy edukacji domowej w Polsce

Paweł i Marzena Zakrzewscy są polskimi prekursorami edukacji domowej, czyli tzw. homeschoolingu w naszym kraju. Stworzyli pionierską sieć placówek edukacyjnych wykorzystujących model domowego nauczania. Co ciekawe, sami w ten sposób wychowali aż dwanaścioro dzieci! Te najstarsze właśnie wybierają się na prestiżowe studia.

Chyba pierwszy raz spotykam familię z dwanaściorgiem dzieci

Marzena Zakrzewska: Rzeczywiście w Polsce model rodziny 2 + 12 nie jest specjalnie popularny (śmiech). Co więcej, niedługo przybędzie na świat kolejny członek naszej rodziny.

Paweł Zakrzewski: Jednak wśród naszego kręgu znajomych, posiadanie licznego potomstwa nie jest niczym dziwnym. Nasi przyjaciele mają 15 dzieci.

Jak da się pogodzić wychowanie dzieci z pracą zawodową i jeszcze życiem prywatnym?

Marzena Zakrzewska: To kwestia umiejętnego i odpowiedzialnego wychowania potomstwa. Przekazania wartości, którymi powinny się kierować. My nigdy nie mieliśmy problemów z dziećmi. Bunt wieku średniego był im obcy. Jedno bierze odpowiedzialność za drugie. Każde od najmłodszych lat rozwija swoje pasje i zainteresowania dokładnie w taki sposób, jaki sobie wymarzy. Bez narzuconych sztywnych ram. Dzięki temu mąż zajmuje się stroną finansową naszego przedsiębiorstwa o nazwie „Rodzina Zakrzewskich”, a ja kwestią wychowawczą.

Paweł Zakrzewski: Razem spędzamy niezwykle dużo czasu. Wartości rodzinne, religijne i patriotyczne są dla nas niezwykle istotne.

Skoro wychowujecie z sukcesami dwanaścioro dzieci, jednocześnie kształcąc je w systemie nauczania domowego, to czy taki model edukacji przy tak dużej ilości dzieci jest bardziej pomocny, czy utrudnia funkcjonowanie?

Marzena Zakrzewska: To zależy w jakim aspekcie. Na pewno byłoby prościej podróżować z mniejszą gromadką, ale czy ciekawiej? Właściwie na co dzień szerokie spektrum zainteresowań naszych dzieci, różnorodność wiekowa, a co za tym idzie ich różne potrzeby wzajemnie się uzupełniają. Na przykład jedno z dzieci ma aspiracje być nauczycielem to zawsze znajdzie się kilkoro rodzeństwa, które z chęcią go posłucha. Podobny mechanizm działa na wielu płaszczyznach życia rodzinnego. Ostatnio córka Basia ponad tydzień raczyła rodzeństwo wyszukanymi potrawami, które sama przygotowywała. Zawsze na czas znajdzie się jakiś kucharski entuzjasta i wdzięczni degustatorzy wyszukanych dań.

Paweł Zakrzewski: Niewątpliwie pomaga. Dzieci czerpią od siebie nawzajem, motywują się i wspólnie starają pokonywać wyzwania – na przykład egzaminy (uśmiech). Dużo radości sprawia nam możliwość realizacji wspólnych przedsięwzięć. A tak było chociażby przy realizowanych oświatowych inicjatywach – od dzieci w głównej mierze czerpiemy tu inspiracje. Edukacja domowa stała się dla nas wykorzystaną jak dotąd szansą na pogłębienie relacji interpersonalnych pomiędzy rodzeństwem, wzmocnienie więzi międzypokoleniowych, a zarazem personalizacji samego procesu kształcenia naszych dzieci.

Co stało za Waszą decyzją o wyborze takiej formy kształcenia?

Paweł Zakrzewski: Rodzinne tradycje wsparte własnymi obserwacjami, przemyśleniami. A następnie samodzielne już decyzje dorastających dzieci. Bo gdy te młodsze widziały, jakie sukcesy odnosi ich starsze rodzeństwo, jak dynamicznie rozwija się intelektualnie, to same podejmowały decyzję, by nie iść do tradycyjnej szkoły.

Marzena Zakrzewska: Uważaliśmy że będzie to dla nas najlepszy wybór i po latach potwierdzamy słuszność tej decyzji. Rodzinnie pielęgnujemy niejako tę przestrzeń wolnego wyboru w oświacie.

Jesteście Państwo ludźmi wszechstronnie wykształconymi. Od kierunków prawa, czy zarządzania po pedagogikę i psychologię. Czy wykształcenie i doświadczenie zawodowe pomogło Wam w edukacji domowej?

Marzena Zakrzewska: Oczywiście, że wiedza pomaga. Jednak nie jest tu czynnikiem determinującym.

Paweł Zakrzewski: Właściwie to cały czas się kształcimy. Wspólnie poszerzamy horyzonty. Dzieci od początku towarzyszyły nam również na uczelniach. Stąd zrodził się pomysł Uniwersytetu dla Dzieci. Korzystając z życzliwości naszych dzieci jak i wielu rodzin edukacji pozaszkolnej, mogliśmy przeprowadzić naukowe badania zogniskowane wokół edukacji alternatywnej i jej oddziaływania na ucznia, rodzinę i społeczeństwo.

Wyglądacie na szczęśliwą rodzinę. Jaka jest Wasza recepta na sukces?

Paweł Zakrzewski: Starać się być bezinteresownie życzliwym dla drugiego człowieka. Cieszyć się z każdego dnia, który przecież już się nie powtórzy.

Marzena Zakrzewska: Rzeczywiście czuję się szczęśliwa, gdyż jestem spełniona jako żona i mama. To mój prawdziwy sukces. Dla nas rodzina stanowi wartość samą w sobie, stąd traktujemy nasze rodzicielstwo jako swego rodzaju życiową misje.

Od Waszego nazwiska parlamentarzyści chyba wszystkich ugrupowań określają pozytywne zmiany legislacyjne: Ustawą Zakrzewskich. Dotyczyło to zmian z 2009 roku i tych z 2021 roku. Jak udało zbudować się tak trwałą, wieloletnią koalicję ponad podziałami i to w tak na co dzień skonfliktowanym polskim parlamencie ?

Paweł Zakrzewski: Dobro dzieci łączy – przecież zdecydowana większość naszych parlamentarzystów to rodzice. Politycy, których poznaliśmy na przestrzeni tych ostatnich kilkunastu lat to są ludzie, którym zależy na dobru młodego pokolenia. Różnią się przede wszystkim co do sposobu realizacji tego celu. Czasami też w samym rozumieniu definicji tego dobra. Ale właśnie edukacja domowa, zróżnicowana co do formy i metod kształcenia, sama dała odpowiedź na ich wątpliwości.

Marzena Zakrzewska: To taka swoista przestrzeń, w której każdy może odnaleźć coś dla siebie. Tak to przedstawiał mąż i zadziałało. On sam jest tu dobrym naturalnym spoiwem.

Otrzymaliście Państwo liczne wyróżnienia za Waszą charytatywną działalność na rzecz rozwoju nowoczesnej edukacji. Znalazły się wśród nagród Orły Wprost Polskiej Edukacji, prestiżowy order św. Stanisława, czy Wielki Krzyż Koronny. Które z tych wyróżnień zrobiło na Was największe wrażenie?

Paweł Zakrzewski: Cieszymy się, że nasze inicjatywy zostały w taki sposób docenione. Każde z nich było dużym wydarzeniem dla naszej rodziny. Poszerzyły one spektrum medialnego zainteresowania samym zjawiskiem edukacji alternatywnej. Między innymi dzięki takim wyróżnieniom edukacja domowa staje się jedną z akceptowalnych społecznie form kształcenia młodego pokolenia w naszym kraju. To nagrody nie dla nas, a dla całego naszego środowiska. Po prostu dla Edukacji Domowej.

Marzena Zakrzewska: Kapituła Wprost, po raz pierwszy wyróżniła Orłami za działalność w obszarze oświaty – stąd dokonywało się to w atmosferze twórczej medialnej świeżości. Stało się to poniekąd takim pozytywnym dziennikarskim przełamaniem w sposobie myślenia o samej edukacji. Orderowi św Stanisława towarzyszyła niezapomniana podniosła atmosfera, a Wielki Krzyż Koronny był wyjątkowy, przez same miejsce gdzie był wręczany – Jasną Górę.

Państwa non-profitowa działalność społeczna została doceniona nie tylko w Polsce – w głównej mierze poza granicami kraju. Co było „corem” Waszej międzynarodowej działalności?

Paweł Zakrzewski: Naszą działalność zogniskowaliśmy w dwóch obszarach. Po pierwsze pomagaliśmy zainteresowanym, ale mniej zamożnym rodzinom zorganizować się w taki sposób aby mogli efektywnie wspomóc często wcześniej zaburzony proces kształcenia. Nierzadko wiązało się to z naszej strony bezpośrednio z pomocą materialną. Dotyczyło to głównie rodzin z Afryki czy Ameryki Południowej. Drugim obszarem było współtworzenie klubów edukacji spersonalizowanej i demokratycznej. Powstawały one głównie w Europie i Azji – łącznie kilkadziesiąt.

Marzena Zakrzewska: Sercem naszej działalności była pomoc drugiemu człowiekowi, szczególnie rodzinom bogatym w potomstwo. Aktywność ta spotykała się z przyjaznym odbiorem i otwartością. Oczywiście okres ten obfitował w liczne nowe doświadczenia, często zupełnie nieprzewidywalne. Po czasie sytuacje te wraz z dziećmi wspominamy najcieplej. Człowiek dając coś dobrego bezinteresownie od siebie – pomnaża dobro w sobie.