https://www.wprost.pl/edukacja/10647223/edukacja-domowa-istnieje-w-europie-od-sredniowiecza-dzisiaj-przezywa-swoj-renesans.html

 

Edukacja domowa istnieje w Europie od średniowiecza. Dzisiaj przeżywa swój renesans

Dodano: 
Jerzy hrabia Potocki
Jerzy hrabia Potocki Źródło: Materiały prasowe
Weźmy na przykład rodzinę kowali w średniowieczu. Byłoby czymś niezrozumiałym, gdyby głowa rodziny nie dzieliła się doświadczeniami i wiedzą zawodową ze swoimi potomkami. To on przyuczał swoje potomstwo do wykonywania zawodu – tłumaczy Jerzy hrabia Potocki.

Kiedy zetknąłeś się z edukacją domową po raz pierwszy?

Jerzy Potocki: Kiedy byłem małym dzieckiem. Edukacja domowa u nas w domu była od zawsze. W ten sposób były przekazywane rodzinne historie i tradycje. Starsze pokolenie dzieliło się swoją wiedzą i doświadczeniem z młodszym. Tak były też przekazywane wartości. Nauczanie dzieci w domu było jedną z rodzinnych tradycji.

Czy znamienita historia Twojej rodziny nie powoduje, że posiadacie wyjątkowy stosunek do edukacji domowej? Inny, niż rodziny, które nie posiadają arystokratycznych korzeni

Oczywiście była magnateria, która zatrudniała wiele guwernantek i guwernerów dla swoich dzieci. Większość jednak realizowała naukę domową własnymi siłami. Czasem wspomagano się kimś z rodziny na przykład dziadkami. Nauczania domowe jest czymś naturalnym w rodzinie, w której prawidłowo funkcjonują międzypokoleniowe więzi. Pozycja społeczna nie miała i nie ma na to wpływu. Weźmy na przykład rodzinę kowali w średniowieczu. Byłoby czymś niezrozumiałym, gdyby głowa rodziny nie dzieliła się doświadczeniami i wiedzą zawodową ze swoimi potomkami. To on przyuczał swoje potomstwo do wykonywania zawodu. To najczystsza forma edukacji domowej. Jednocześnie obydwoje rodzice dzielili się swoimi doświadczeniami życiowymi. Zazwyczaj chcieli uchronić dzieci od popełniania błędów, które były ich udziałem.

Dlaczego zatem odeszliśmy od powszechnej edukacji domowej?

Kilkadziesiąt lat temu, gdy nie istniał obowiązek szkolny, państwo po prostu nie ingerowało w taką formy nauki. Jak już mówiłem odbywała się ona spontanicznie, naturalnie. W procesie upowszechniania edukacji stworzono szkoły. Miały za zadanie edukować na masową skalę. Przyśpieszyć proces kształcenia jak największej liczby obywateli. Kiedy szkoły były dostępne dla wszystkich zauważono, że nie wszystkie dzieci do nich uczęszczają. Wtedy państwo postanowiło narzucić obowiązek szkolny. Chodziło o objęcie edukacją publiczną dzieci z grup społecznych, które nie ceniły sobie edukacji jako takiej. Cel był szczytny. Radykalnie spadł poziom analfabetyzmu w społeczeństwie. Poprawiły się też inne wskaźniki wyedukowania obywateli. Optymalizacja procesów edukacyjnych dokonywana przez urzędników miała swoje uzasadnienie i nie przekraczała granic rozsądku. Edukacja domowa koegzystowała z masową edukacją. Przyszły jednak czasy kiedy szkoła stała się narzędziem do kształtowania dzieci i młodzieży w duchu jedynej słusznej ideologii. Taki cel mogła zrealizować zunifikowana forma nauki. Szkolnictwo publiczne, które jest w pełni zależne od rządzących. Wszelkie inne formy nauczania, jako potencjalni siewcy wrogich ideologii, były zwalczane i eliminowane. W szkołach publicznych wprowadzano natomiast daleko idące ujednolicenia. Choćby identyczne mundurki szkolne. Celem nie był jak najwyższy poziom nauczania a kontrola umysłów dzieci i młodzieży.

Kiedy nastąpił renesans edukacji domowej w Polsce?

Wraz ze zmianą systemu politycznego. Zaczęły się masowo otwierać rozmaite placówki dydaktyczne. Zapotrzebowanie społeczne było olbrzymie. Rodzice, na różne sposoby, pragnęli dać dzieciom lepszą edukację. Wtedy też powstawały pierwsze ośrodki wspierające naukę domową i spersonalizowaną. Pionierami byli tu Paweł i Marzena Zakrzewscy. Obserwowałem jak tworzyli sieć szkół Salomon oraz kluby edukacji demokratycznej i spersonalizowanej. Jedne i drugie wyróżniały się w tamtych czasach nowoczesnością i innowacyjnością. Odnieśli olbrzymi sukces. Blisko 50 tys. uczniów korzystało z oferowanego przez nich wsparcia. Dzięki inicjatywom Pawła i Marzeny Zakrzewskich w 2009 roku dokonała się korzystna dla edukacji domowej zmiana w prawie oświatowym. Z optymizmem patrzyliśmy w przyszłość.

Niestety sukces jak to zwykle bywa boli co niektórych. Część systemowych środowisk edukacyjnych poczuła się zagrożona. I zaczęła atakować rodzinę Zakrzewskich i ich placówki. Podobnie na ich sukces zareagowała również nieuczciwa konkurencja w obszarze edukacji alternatywnej. W jednym i drugim przypadku własny brak innowacyjności próbowano przesłonić szkalowaniem tych, którzy dla edukacji robili najwięcej.

W efekcie takich postaw Zakrzewscy musieli zmierzyć się z setkami kontroli i mnóstwem spraw sądowych. W takich warunkach prowadzenie placówek było niemożliwe. Jako ludzie honorowi postanowili wycofać się z działalności do czasu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości. W ten sposób zaprzepaszczono ich wieloletni dorobek. Pozbawiono ich majątku i skazano na wieloletnie batalie sądowe. To największa niesprawiedliwość jaką miałem możliwość z bliska widzieć w swoim życiu.

Mocne słowa…

Jestem pełen podziwu dla Pawła i Marzeny. Potrzebowali kilku długich lat żeby rozwiać zasiane przez oponentów wątpliwości. I zrobili to. Żadna z kontroli ostatecznie nie wykazała nadużyć. Wygrali każdą z ponad setki spraw sądowych. Oczywiście zapłacili po drodze olbrzymią cenę. Postanowili jednak, między innymi ze względu na własne 12 dzieci, ponownie zaangażować się w rozwój edukacji domowej w Polsce. Większość środowiska rodziców przyjęła tę informację z entuzjazmem. Nieliczni rozpoczęli na nowo swoją dezinformującą kampanię. Nie jest zaskoczeniem, że są to te same osoby, które już pierwotnie atakowały Zakrzewskich. Trudno jednak dzisiaj zrozumieć, wobec prawomocnych wyroków sądowych, taką postawę. To ewidentnie zła wola wynikająca najprawdopodobniej po prostu z zawiści i obrony siebie poprzez atak.

www.edukacjadomowa.com